wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 1



Pojechaliśmy windą na górę do swoich pokoi, by się rozpakować. Razem z Pauliną poszłyśmy do naszego, a Wojtek do swojego, który miał obok nas. Mieliśmy zamiar chwilę odpocząć, a potem pójść na spacer, na Krupówki.

Gdy Paulina poszła się przebrać, wyszłam na chwilę na balkon by się przewietrzyć. Spojrzałam jeszcze raz na widok, który rozpozcierał się z naszego pokoju, a był to widok praktycznie na skocznię. Oparłam się o barierkę i przyglądałam się tym nielicznym osobnikom, którzy kończyli trening. Zamyśliłam się tak, spoglądając w dal, że nawet nie usłyszałam pukania do drzwi, które się nasilało

- Ej no co jest, nie możesz otworzyć? – Paulina robiła mi wyrzuty, wychodząc spiesznie z łazienki i otwierając drzwi. To był Wojtek.
- I jak dziewczyny, gotowe na spacer?- uśmiechnął się szeroko, a gdy zobaczył moją przyjaciółkę z mokrą jeszcze głową i mnie, która nie zdążyła się przebrać westchnął tylko. – Idę na papierosa. Szukajcie mnie na dole. Gabi, jak coś masz mój numer… -zamknął drzwi i poszedł.

Paulina spokojnie suszyła głowę, podczas gdy ja zajmowałam łazienkę. Po kilkunastu minutach byłyśmy gotowe i zwarte do drogi. Zeszłyśmy na dół do Wojtka.
- No, to jesteśmy, możemy iść. – uśmiechnęłam się do niego. Wzięłyśmy go pod ręce z dwóch stron i poszliśmy na miasto. Szliśmy tak podziwiając uroki Zakopanego i wdychając górskie powietrze, gdy nasz "ochroniarz" wpadł na pomysł:
- Dziewczyny, może strzelimy sobie po piwku?- spojrzał na nas pytająco
- A bardzo chętnie! - odpowiedziałyśmy chórem.
- Ja Ci pomogę wybrać! – Paulina wyrwała się za Wojtkiem do sklepu, a ja zostałam przed budynkiem.

Nie było ich może z 10 minut. W tym czasie zobaczyłam grupkę chłopaków w dresach, wszystkich identycznie ubranych, mniej więcej w moim wieku. Przyjrzałam się im, i nie wiem czemu, ale odruchowo im pomachałam. Skojarzyli mi się z kimś. Jeden zobaczył, że im machnęłam i pokazał na mnie kolegom, którzy się do mnie uśmiechnęli. Miałam nadzieję, że zobaczę ich jeszcze nawet tego samego dnia i dowiem się, czy moje przypuszczenia się potwierdzą.

-Gabi? Gabi? Gabi, halo tu ziemia! – Wojtek stanął za mną i mnie połaskotał.
-Ała! Ty uważaj co robisz! Bo twoja Carla się dowie!
- Przestań, to tylko żarty…. – zaśmiał się. – stoisz jak wmurowana czy coś się stało?
- Tak… chyba właśnie zobaczyłam….
- … tak Gabi, skoczków… przecież mają trening... nie mogliby tu być... – westchnęła Paulina.- Wiesz co? Będę świętą, jeśli jutro po konkursie uda Ci się z którymś zagadać…
- Nie wierzysz we mnie? Możemy się założyć…. – uśmiechnęłam się do niej i wyciągnęłam rękę, którą to ona uścisnęła a Wojtek przeciął zakład.- No to jeszcze zobaczysz – puściłam jej oczko i z powrotem złapałam się naszego kolegi, by móc iść w dalszą drogę.
                                      *                *                 *


Szliśmy tak, po chwili znajdując miejsce, by usiąść i napić się złocistego trunku, który zakupiliśmy. Wybraliśmy miejsce na ławce, pośród drzew. W pobliżu była niewielka łąka. Popijając piwo przyglądaliśmy się przechodniom, obgadywaliśmy plany, na ten czas co nas czeka, aż w końcu nam się znudziło i zaczęliśmy się wygłupiać, krzyczeć, jakbyśmy jeszcze byli dziećmi. Nie przeszkadzało nam to, że jesteśmy w miejscu publicznym. Dobrze się razem dogadywaliśmy. Niestety po dwudziestu minutach od rozpoczęcia zabawy musieliśmy przerwać, gdyż nasze żołądki domagały się czegoś ciepłego i sycącego.

-Może macie chęć na pizzę? Tu jest niedaleko pizza. Pamiętam jak kiedyś na zimowisku w niej byliśmy, pyszna jest. – uśmiechnęłam się do moich towarzyszy
- Pizza mówisz? Brzmi interesująco….-Paulina spojrzała na mnie
- Chodź Gabi, dawaj, bo głody jestem.- Wojtek wziął nas za ręce i za parę chwil byliśmy już na miejscu.

Wchodząc do lokalu upatrzyliśmy sobie stolik na trzy osoby, w miejscu dla niepalących, pomiędzy innymi stolikami czteroosobowymi i takim większym na kilkanaście osób. Spojrzeliśmy w karty, by wybrać pizzę. Podnosząc głowę znad mojej karty, chcąc powiedzieć, co wygląda smacznie, zamarłam. Przez okno zauważyłam tą samą grupkę chłopaków, co mijali mnie pod sklepem. A mało tego- Oni właśnie usiedli przy tym dużym stoliku!!
Schowałam głowę znowu za kartą, by ochłonąć. W końcu odłożyłam kartę, a spojrzenia moich kompanów mówiły same za siebie: „ o co jej znowu chodzi?”
Uśmiechnęłam się tylko i wróciłam do kontynuowania składania naszego zamówienia.

*          *    *
Tymczasem przy stoliku polskiej kadry skoczków

- Ty, Kuba, patrz… czy to nie jest ta dziewczyna spod sklepu, która do nas machała?   - Krzysiu od razu mnie zauważył
- A … no faktycznie – Kot spojrzał i uśmiechnął się do mnie.- To ona. Wygląda jakby nas znała od lat, nieprawdaż?  
- Dziwisz się brat? Pewnie ogląda skoki i kojarzy … myślę,że to mnie lubi najbardziej, bo jestem przystojniejszy- Maciek wypiął pierś do przodu z szerokim uśmiechem. – Zobaczycie, jeszcze będzie moja
- Czy ty abyś za dużo nie planował? – starszy z braci szturchnął młodszego łokciem ze śmiechem. – Opanuj się mały!
-Nie jestem mały!
-Jesteś!
-Nie!
-Tak! Jesteś młodszy, więc jesteś mały!
- Ale wyższy, więc mały jesteś ty!

Te kłótnie śmieszyły strasznie resztę drużyny, która nie wyrabiała z całej tej sytuacji.
Natomiast Krzysiek wstał i podszedł do naszego stolika. Myślałam, że nie wyduszę z siebie słowa… zarówno ze śmiechu jak i z natychmiastowego zamarcia w bezruchu.

-Przepraszam, ale czy mógłbym pożyczyć jedną kartę, nam zabrakło bo Koty się biją….- Krzysiek spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami. Poczułam, że się zarumieniłam. 
-Oczywiście bierz Krzysiu – uśmiechnęłam się do niego.  Spojrzałam kątem oka na ich stolik. Faktycznie, bracia wykorzystywali wszystkie karty. Ciekawe o co tak się kłócili.
-Znasz moje imię?- spytał chłopak. 
-No a jak, ty jesteś Krzysiek Miętus, tamci co się biją to Kuba i Maciek, oraz Kamil, Piotrek, Dawid i Stefan .. o i twój brat, Grzesiek- wyliczałam z uśmiechem.
- Łał brawo. Wracam do stolika, jeszcze raz przepraszam za moich kolegów, za ich zachowanie. Mam nadzieję, że zobaczymy się jutro na skokach. - Uśmiechnął się do mnie szeroko, spoglądając w moje oczy, jakby chciał mi coś oznajmić. Mam nadzieję, że dowiem się tego od niego jutro.
- Oczywiście. – posłałam mu buziaka gdy odchodził do swojego stolika.

Tym razem to moi towarzysze siedzieli z otwartymi buziami….. Nie mogli uwierzyć w to, co się stało, a Paulina również w to, że właśnie przegrała zakład. 

Prolog

Witam Was wszystkich :) Poprzez śledzenie tych wszystkich blogów o skokach postanowiłam i ja napisać swojego własnego bloga. zobaczymy, co mi z tego wyjdzie. mam nadzieję, że się Wam spodoba.
__________________________________________________________________________

Cześć.


Nazywam się Gabi. Właśnie skończyłam trzeci rok studiów i wyjechałam do Wrocławia na praktyki w ZOO. Pojechałam tam razem z moją koleżanką , Pauline.
Nigdy tam nie byłyśmy, więc po przyjeździe na miejsce postanowiłyśmy zwiedzić trochę miasto. Postanowiłam zadzwonić do mojego kolegi Wojtka, który mieszka niedaleko, czy by pokazał nam okolicę. Umówiliśmy się na wieczór, więc miałam jeszcze trochę czasu by poszperać w internecie.


Jako że kocham sport- a przede wszystkim skoki narciarskie, weszłam na stronę, zobaczyć kiedy jest najbliższy konkurs. Gdy przeczytałam informację otworzyłam oczy ze zdumienia- konkurs był w weekend! Na skoczni w Zakopanem. Od razu oznajmiłam dobrą wiadomość przyjaciółce i kupiłam trzy bilety. (miałam nadzieję, że Wojtek pojedzie z nami)


W piątek po skończonej pracy pakowałyśmy się już na weekend do Zakopanego. Na dworcu miałyśmy spotkać się z Wojtkiem. Miał on zapewnić nam ochronę podczas konkursu. Miałyśmy bilety na cały weekend, więc czekały nas wspaniale zapowiadające się dwa dni. Już nie mogłam się doczekać mojego pierwszego konkursu na żywo- i to w takim towarzystwie.


Podróż do Zakopca minęła nam szybko, na wygłupianiu się i pogaduchach. Gdy znaleźliśmy się na miejscu, poszliśmy w stronę hotelu, który znajdował się całkiem niedaleko skoczni. Czekając, aż Wojtek odbierze w recepcji klucze od naszych pokoi spojrzałam sobie w kierunku skoczni -która w lato była koloru soczystej zieleni. W oddali zauważyłam, że ktoś już na niej trenuje. Ponieważ Wojtek zawołał, weszłyśmy do środka. Miałam ogromny uśmiech na twarzy. Wtedy nie wiedziałam jeszcze jak ten weekend namiesza w moim życiu….

_________________________________________________
no więc to by było tak na początek. Ciekawi dalszego rozwoju wydarzeń?